Nudne przedpołudnie

Szalenie imponują mi ludzie, którzy potrafią się nudzić. Jak tylko sięgam pamięcią wstecz, nie przypominam sobie chwili, kiedy się nudziłem. Zawsze i wszędzie jest coś ciekawego do roboty. Nawet sama obserwacja leniwie toczącej się wokół rzeczywistości bywa fascynującym zajęciem. Uwielbiam obserwować miejsca, w których potocznie nic się nie dzieje. Wygląda to tak - trafiam gdzieś, powala mnie cisza i bezruch, robię rundę dookoła, szukam miejsca, gdzie można się wtopić i zasadzić, a potem czekam i obserwuję, co będzie się działo. Z reguły po 10, czy 15 minutach mam już ustrzelonych kilka zdjęć i temat wydaje mi się wyczerpany. Czasem, o ile jest taka możliwość, próbuję zmieniać coś w kompozycji, przemieszczam się gdzieś obok i zaczynam łowy od nowa. Bywają jednak takie miejsca i taki czas, gdzie można siedzieć i godzinę a i tak nic się nie dzieje. Ot przejedzie jakiś samochód, przejdzie gość spieszący się na przystanek, tramwaj nie wysypie na przystanku żadnych pasażerów, Może zresztą mam za duże wymagania wobec rzeczywistości zastanej. Może po prostu miejsca, w których nic się nie dzieje, też trzeba umieć fotografować?

Maj 2011. Warszawa. Widok ul. Podczaszyńskiego od strony ul. Marymonckiej. Fot. blogowsky

2 komentarze:

  1. Podobno inteligentni ludzie nigdy się nie nudzą...

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda, gdy nie mogę oddać się uciechom fotografowania staram jako człowiek inteligentny wchłonąć nieco teatru, nawet i z TV.

    OdpowiedzUsuń