Odyseja

Kiedyś na piechotę poszedł ze Śródmieścia na Grochów, potem wrócił, ale już nie Poniatoszczakiem, ale Śląsko-Dąbrowskim i szedł Świerczewskiego, Wolską, Połczyńską, i o świcie zobaczył, że znalazł się za miastem, że wokół ciągną się pola, jest zielono, daleko i płasko, aż po mglisty horyzont. I pomyślał sobie, że spróbuje iść jeszcze, iść, żeby już nigdy nie wrócić, ale jak w bajce obejrzał się za siebie i zobaczył, że na wschodzie niebo czerwienieje, podnosi się purpurowy blask i wstają czarne kontury miasta. Były ciemne i ciężkie jak góry. Pałac, Marriott, Terminal, Forum, Intraco i reszta. Wynurzały się z mroku jak z oceanu albo spod ziemi i wtedy opuściły go siły. Po prostu poczuł, że nigdzie nie dojdzie, bo najzwyczajniej nie ma dokąd. [...] Ludzie powinni zostać tam, gdzie się urodzili. Gdzie indziej trzeba wszystko zaczynać od nowa, a potem się człowiekowi wydaje, że Bóg wie co.

Andrzej Stasiuk, Dziewięć, Czarne 2004

Wrzesień 2012. Sadowa. Widok ul. Odysei od strony ul. Turystycznej. Fot. blogowsky

3 komentarze: