Pocztówka do panny Jadzi z Kalisza

Pocztówkowy szał z przełomu XIX i XX wieku, nazywany przez ówczesnych "manją kartkową" doprowadził w bardzo krótkim czasie do przyspieszonej ikonizacji mniej lub bardziej odległych zakątków globu. Podobnie rzecz ma się z Warszawą, tyle tylko, że ta dawna Warszawa zasadniczo już nie istnieje, co tylko dodatkowo podsyca emocje u wszystkich kolekcjonerów dawnych pocztówek. Wbrew temu, co się powszechnie uważa pocztówki nie są i nigdy nie były "ikonograficznym zapisem minionych lat". Wydawcy kart pocztowych kierowali się przede wszystkim zyskiem, a nie jakąś misją przekazania obiektywnej prawdy o miejscu. Naczelną zasadą było pokazywanie miejsc pięknych, w pewnym sensie nawet przesłodzonych i kiczowatych. Zdjęcia przed drukiem staranni retuszowano - usuwano elementy niepożądane, albo dodawano wstawki świadczące o nowoczesności, jak choćby lampy czy nawet tramwaje elektryczne. Nikt dawniej nie wydawał pocztówek z bieda-domkami na Woli, czy osiedlem dla bezdomnych na Annopolu. Nawet karty przedstawiające tzw. "typy miejskie" też były starannie reżyserowane. Oglądając dziś przedwojenne pocztówki z Warszawy wszyscy się niemo zachwycają "Paryżem Wschodu", a w zasadzie jego ikonicznym portretem spreparowanym przez obrotnych wydawców. Otwieram niedawno przywrócony do życia miesięcznik "Skarpa Warszawska", a tu z co drugiej strony atakuje mnie ckliwy i sentymentalny pocztówkowy widoczek przedwojennej Warszawy. Zastanawiam się, jaki ma sens tworzenie pisma niemal wyłącznie na bazie obrazków dedykowanych pannie Jadzi z Kalisza? Akurat w tej materii przydałoby się stosowne odmitologizowanie przeszłości. No ale cóż, może wydawcom czasopisma chodzi właśnie o grę na nostalgii? Ale wracając do tematu, obrazek z karty pocztowej nie jest dokumentem historycznym w ścisłym tego słowa znaczeniu, ale nie znaczy to, że jego rola jest zupełnie bez znaczenia. Dzięki pocztówkom ocalało wyobrażenie o dawnej Warszawie i wyglądzie jej zabudowy, a to w przypadku, akurat tego miasta rzecz niezwykle cenna.

Maj 2011. Warszawa. Plac Unii Lubelskiej widziany od południa. Fot. blogowsky

1 komentarz:

  1. Wydawcy Skarpy raczej też kierują się jakąś chęcią zysku, bo chyba raczej na pewno nie robią tego dla przyjemności i z chęci pokazania starych pocztówek które można zobaczyć w internecie lub książkach.

    OdpowiedzUsuń