Zgubiłem pewnego razu portfel z dokumentami. Pieniędzy w nim nie było wiele, parę złotych wszystkiego i tyle. Najbardziej martwiłem się o dowód osobisty, prawo jazdy i cała masę innych ważnych legitymacji, które trzeba by od nowa wyrabiać. W pierwszym odruchu pobiegłem do najbliższego komisariatu policji. Olali mnie tam bez specjalnego tłumaczenia. Przez weekend chodziłem jak struty i wtedy pomyślałem o św. Antonim - patronie rzeczy zagubionych! W niedziele wybrałem się do kościoła św. Antoniego przy ul. Senatorskiej 31/33 i gorąco pomodliłem o wstawiennictwo w mojej sprawie. Możecie wierzyć lub nie, portfel znalazł się w poniedziałek rano!!! Znalazła go pani w bibliotece, w której byłem w piątek po południu. Na dodatek nic ze środka nie zginęło. Możecie sobie tylko wyobrazić, jakie to szczęście, zgubić coś i znaleźć w tym mieście.
Maj 2011. Warszawa. Kościół pw. św. Antoniego Padewskiego - widok od strony Ogrodu Saskiego. Fot. blogowsky
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz