W drodze do pracy
Są dwie szkoły (falenicka i otwocka) łapania życia na gorąco. Pierwsza z nich mówi, że trzeba celebrować, przewidywać, rozmyślać, poszukiwać, świętować, rozkoszować się z błogą powolnością i dostojeństwem. Tak, by rzeczywiście być w stanie cokolwiek zrozumieć, ogarnąć i dotknąć. Pośpiech i przypadkowość są tu niemile widziane. Druga szkoła, jak to bywa, głosi natomiast wprost przeciwnie - autentyczne jest tylko to, co spontaniczne, uchwycone na gorąco, przypadkowo, bezwiednie, intuicyjnie. W drodze do pracy trudno o spokój i chwilę namysłu, a jednak jeśli uda nam się na chwilę zwolnić tempo, można dostrzec rzeczy niezwykłe, które rozgrywają się wokół nas. "Noś aparat fotograficzny zawsze przy sobie" - powiada kolega Remek, ale ja skłaniam się raczej w stronę innej maksymy: "Smakuj każdą chwilę". Nawet w drodze do pracy...
Sierpień 2011. Warszawa. Ulica Rakowiecka przy budynku nr 2c. Fot. blogowsky
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz