Bajabongo

Znajomy znajomego opowiedział mi niedawno nową (a może starą, tylko do mnie dotarła jako całkiem nowa) miejską legendę. Otóż jego znajomy jechał autobusem linii 131. Na jednym z siedzeń siedział sobie Murzyn. Wsiadła babcia z moherowym berecie, ale Murzyn jej nie ustąpił miejsca, więc coś tam do siebie mruczała. Po chwili wsiadła kobieta w ciąży i Murzyn wstał, żeby jej ustąpić, ale moherowa babcia była szybsza i zadowolona wryła się na wolne siedzenie przed ciężarną. Jechali dalej, a tu w pewnej chwili do autobusu wsiadła ekipa kontrolująca bilety. Murzyn wyciągnął miesięczny, a babcia w berecie kartonikowy bilet jednorazowy. Zanim podszedł do niej kontroler Murzyn pochylił się i zębami wyciągną babci bilet z ręki i zaczął go żuć. Starszą panią zamurowało, kiedy podszedł "kanar", próbowała się tłumaczyć, że "Murzyn jej bilet zjadł", ale "bajeczki" nie pomogły. Panowie wyprowadzili ją z autobusu na najbliższym przystanku...

Nie wiem ile lat miała babcia z tej historii, ale nawet dzieci w przedszkolu wiedzą, że emeryci jeżdżą transportem miejskim za darmo.

Czerwiec 2012. Warszawa. Portyk Łaźni Teodozji Majewskiej przy ul. Bednarskiej 2/4. Fot. blogowsky

1 komentarz:

  1. Pewnie nieprawdziwa, ale ładna bajka. Akurat na akcję GTWB jak znalazł :)

    OdpowiedzUsuń