Moja poprzednia szefowa, (może powinienem napisać ex-szefowa?) zrobiła kiedyś zadymę na całą firmę w sprawie jednego zdjęcia, które poszło do publikacji. Fotografia przedstawiała dwoje młodych ludzi handlujących towarem wyłożonym na łóżku polowym w gorącym okresie transformacji ustrojowej. Oboje uśmiechali się przyjaźnie do obiektywu znad sterty paczek z ubraniami, kawą, proszkiem do prania itp. Szefowa wpadła w panikę na widok tego zdjęcia, strasząc wszystkich czarnymi konsekwencjami "takiej lekkomyślności". Ujmując to w skrócie, chodziło jej o to, że przedstawieni na zdjęciu ludzie mogą być obecnie "szanowanymi biznesmenami" i pokazywanie ich w sytuacji, cokolwiek siermiężnej, mogłoby wpłynąć na nadszarpnięcie ich wizerunku, i nie daj Boże, wizerunku ich obecnej firmy. Był taki przypadek, że ktoś zobaczył siebie na bilbordzie reklamowym i wygrał potem sprawę o niezgodne z prawem wykorzystanie twarzy. Ale "działka reklamowa" to jednak trochę inna sprawa. Czy jednak możemy fotografować ludzi na ulicy i rozpowszechniać takie zdjęcia? Ustawa z dnia 4 lutego 1994 o prawie autorskim i prawach pokrewnych (z późniejszymi zmianami i uwzględnieniem dyrektyw Wspólnoty Europejskiej) w artykule 81 jasno to precyzuje: Rozpowszechnianie wizerunku wymaga zezwolenia osoby na nim
przedstawionej. W braku wyraźnego zastrzeżenia zezwolenie nie jest
wymagane, jeżeli osoba ta otrzymała umówioną zapłatę za pozowanie. Ale nie wystarczy jeśli zapłacimy osobie pozującej nam, musimy od niej uzyskać podpisane oświadczenie, że udziela nam zgody na publikację. Teoretycznie więc, gdyby nasi biznesmeni z łóżkiem polowym stwierdzili, że publikacja tego zdjęcia nastąpiła bez ich zgody, mogliby domagać się zadośćuczynienia, a gdyby jeszcze udowodnili, że przyczyniła się do strat majątkowych w ich obecnej firmie, byłoby z nami krucho. Prawo do ochrony wizerunku obowiązuje 20 lat od daty zgonu przedstawionej na zdjęciu osoby. Czy w takim razie powinniśmy jak ognia unikać publikowania zdjęć z ludźmi? Na szczęście nie, ta sama ustawa mówi, że Zezwolenia nie wymaga rozpowszechnianie wizerunku: osoby powszechnie znanej, jeżeli wizerunek wykonano w związku z
pełnieniem przez nią funkcji publicznych, w szczególności politycznych,
społecznych, zawodowych, oraz osoby stanowiącej jedynie szczegół całości takiej jak zgromadzenie, krajobraz, publiczna impreza. Czyli policjanta na służbie można sfotografować, ulicznego sprzedawcę precli także (o ile nie przyczyni się to do spadku sprzedaży) i handlarzy z łóżkiem polowym także, ponieważ jest to moment, w którym pełnią oni swoją funkcję zawodową, w dodatku w miejscu publicznym, czyli na ulicy. Ja osobiście staram się na co dzień kierować względami pewnej przyzwoitości. Interesuje mnie budowanie kadru, a nie chęć ośmieszenia kogokolwiek. Zazwyczaj staram się, aby osoby na zdjęciach stanowiły jedynie drobny szczegół całości. W końcu nic tak nie ożywia kompozycji, jak naturalny ludzki sztafaż.
Maj 2011. Warszawa. Reklama jednego z banków przy ul. Marszałkowskiej. Fot. blogowsky
A ja z kolei robię wszystko, co mogę, żeby na zdjęciach ludzi było jak najmniej :-)
OdpowiedzUsuń