Iść, ciągle iść, w stronę słońca...

Tak sobie myślę, co bym, zrobił, gdybym wygrał np.30 mln złotych w dużego lotka. Każdy chyba o tym rozmyśla, a najczęściej w okresach wielkich kumulacji. Wiadomo, można by kupić dom, samochód i inne dobra doczesne, ale już dawno udowodniono, że to szczęścia nie daje. Może lepiej dać na jakiś szczytny cel? Na biedne dzieci, na chorych w hospicjum, na głodujących w państwach trzeciego świata? Taki gest z pewnością daje wspaniałe samopoczucie, natomiast zasadniczo nie zmienia położenia wszystkich cierpiących na całym świecie.Wygląda na to, że lepiej takiej forsy nie wygrywać wcale. No ale gdyby już się, nie daj Bóg, przydarzyło - co z tą "sałatą" zrobić?

Ostatnio przyszedł mi do głowy pomysł stworzenia lokalnego, warszawskiego archiwum fotograficznego. A na co, komu takie coś, zapytacie. Są przecież już muzea, biblioteki, archiwa i dziesiątki innych podobnych instytucji, które gromadzą fotografie na potrzeby potomności. Owszem, zgoda, ale żadna z tych instytucji nie gromadzi zasadniczo zdjęć o niskiej wartości artystycznej czy ekspozycyjnej, muzea, jeśli cokolwiek kupują, to kompletne kolekcje autorskie, agencje fotograficzne kierują się tu raczej kwestią zysku i jeśli kupują, to zdjęcia reporterskie "z ważnych wydarzeń", na których potem będą mogły łatwo coś zarobić. Reszta instytucji zasadniczo nie ma kasy na zakupy i ogranicza się do "aktów darowizn". Wymyślona przeze mnie instytucja gromadziłaby (i kupowała) całą odrzuconą przez placówki "wyższego szczebla" produkcję fotograficzną - zdjęcia amatorskie, z prywatnych albumów fotograficznych, z opróżnianych strychów i piwnic. Oczywiście nie wszystko "jak leci", tu też potrzebny byłby namysł, aby nie gromadzić ton zwykłej bezwartościowej makulatury. Archiwizacji podlegałoby natomiast wszystko to, co istotne z punktu widzenia historii miasta i jej mieszkańców. Może nie wszyscy się ze mną zgodzą, ale uważam, że na prawdę warto by było wszystkie te zdjęcia ocalić. I bez wahania przeznaczyłbym na ten cel, całą forsę z wygranej, gdybym oczywiście zdobył się był w końcu na wypełnienie tych kuponów...

Listopad.2012. Widok ul. Towarowej nieopodal skrzyżowania z Grzybowską. Fot. blogowsky

2 komentarze:

  1. Ja o tym nie rozmyślam, bo nie gram.

    OdpowiedzUsuń
  2. Temat wygranej pominę, natomiast pomysł gromadzenia zdjęć "bez wartości" jak najbardziej popieram. Od momentu założenia bloga, chodzi mi po głowie założenie kategorii "nic szczególnego", w której publikowałbym właśnie takie zdjęcia. Zwykłe fotografie, zrobione ot tak sobie. Czasami nawet trochę nieostre, prześwietlone, niedoświetlone, zrobione całkiem spontanicznie.

    OdpowiedzUsuń