Listopad 2011. Warszawa. Stare tabliczki na budynku Złota 62. Fot. blogowsky
Zakaz fotografowania
Dożyliśmy takich czasów, że człowiek z aparatem fotograficznym budzi skrajną niechęć i jest postrzegany zasadniczo jako intruz. Oczywiście nie zawsze i nie wszędzie. Czasem ludzie na ulicy traktują cię jak reportera z gazety i proszą o interwencję w tej czy tamtej sprawie. Ale zasadniczo, jak dotąd spotkałem się częściej z reakcjami alergicznymi. O ile w przypadku prywatnego ochroniarza, pilnującego "czegoś bardzo ważnego", ma to jeszcze, powiedzmy, jakieś usprawiedliwienie, o tyle zaskakują reakcje zwykłych ludzi. jakiś czas temu naskoczyła na mnie babcia z pytaniem, "czy mam pozwolenie na robienie zdjęć ludziom". Żeby było jasne, nie robiłem zdjęcia jej, tylko gazeciarzowi, rozdającemu "Metro" na przystanku autobusowym. Kobieta wyskoczyła z tramwaju, żeby mi zwrócić uwagę. Od razu wycelowałem obiektyw w jej stronę, co poskutkowało tym, że szybko schowała się w swoim tramwaju z powrotem. Rozumiem, że "moher" chce mnie strofować podczas demonstracji w obronie krzyża, ale żeby już tak, normalnie, na ulicy? Inna sytuacja - wieś Lipków, fotografuję przydrożną kapliczkę a tu kobieta jakaś nagle się pojawia i od razu do mnie agresywnym tonem: "a co pan fotografuje, a dlaczego, a po co?" Przestrzeń społeczna bardzo się ostatnimi czasy skurczyła, mimo to nie zamierzam jeszcze kupować "panterki" i długoogniskowych teleobiektywów. Na ogół zresztą chętnie wdaję się w dyskusję o moim hobby i fotografowanym temacie, jeśli już ktoś chce o tym porozmawiać. Staram się też zawsze szanować prawo ludzi do ich wizerunku i nie poluję z aparatem na gości dłubiących w nosie, czy podkasane przez wiatr sukienki. Raz ochroniarz pilnujący jakiejś posesji wyprosił mnie " z terenu" twierdząc, że lokatorzy sąsiednich domów skarżą się na osoby robiące zdjęcia (sic!), pokiwałem głową ze zrozumieniem, wyszedłem za bramę i stamtąd zrobiłem identyczne ujęcie. Ochroniarz ani lokatorzy nie protestowali.
Listopad 2011. Warszawa. Stare tabliczki na budynku Złota 62. Fot. blogowsky
Listopad 2011. Warszawa. Stare tabliczki na budynku Złota 62. Fot. blogowsky
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O, kamienica mojej babci.
OdpowiedzUsuńA propos: "człowiek z aparatem fotograficznym budzi skrajną niechęć i jest postrzegany zasadniczo jako intruz" - prawda, zdarzyło mi się wczoraj.
Kiedyś pewna pani zrobiła eksperyment w wyniku którego doszła do wniosku, że ludzie fotografują obiekty w niemal taki sam sposób. Chyba prawda to o czym można się i tutaj przekonać :)
OdpowiedzUsuń