Kult przeszłości

Im człowiek robi się starszym, tym większy w nim rośnie zapał do ocalania przeszłości. Może to sentyment za latami dzieciństwa, może jakaś złudna nadzieja zachowania cząstki siebie, w każdym razie wszystko to, co stare budzi odruch chęci ochrony za wszelką cenę. Obserwuję to na sobie. Nawet starych gazet, sprzed kilku lat, żal mi wyrzucić, bo jak się doczekam wnuków, to dla nich będzie to być może taki sam ubaw, jak dla nas oglądanie przedwojennych czasopism. Ile z tego "dzisiejszego" powinniśmy ocalić "dla przyszłości"? Na to pytanie nie znam odpowiedzi, im jestem starszy, tym bardziej skłaniam się ku temu, żeby jak najwięcej. To oczywiście nie ma większego sensu, moja piwnica i tak już pęka w szwach od "przydasiów" i innych szpargałów. A ile tego, co "stare" powinniśmy zachować w przestrzeni publicznej? Co chwila słyszymy o kolejnych wyburzeniach zabytkowej tkanki przez takiego czy innego dewelopera. Oburza się garstka społeczników, a woda w Wiśle płynie dalej. Przeciętnemu mieszkańcowi miasta jest w zasadzie wszystko jedno - dla niego liczy się spokój pod oknem i względne poczucie bezpieczeństwa na podwórku. Można żałować, że coś odeszło bezpowrotnie, ale to chyba oczywiste, że wszystkiego ocalić się nie da. Życie w skansenie byłoby z pewnością nieznośne, choć pewnie szalenie fotogeniczne.

Październik 2011. Warszawa. Fragment starej brukowanej nawierzchni i torowiska tramwajowego na ul. Piotra Wysockiego. Fot. blogowsky

6 komentarzy:

  1. A tam gdzieś chyba też jakiś zabytkowy słup przystankowy jest albo coś mi się uroiło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, to ujęcie jest mniej więcej "spod słupka".

      Usuń
  2. Hm, czyli prowadzenie "Wczoraj i dziś" to oznaka tego, że zdziadziałem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zacząłem "dziadzieć" już w wieku 8 lat - wtedy dostałem od wujka starą monetę (przedwojenne 2 złote z żaglowcem), którą przechowywałem jak największy skarb i relikwię. To chyba wtedy zaczęło się u mnie rozwijać zainteresowanie przeszłością. Monetę mam do dziś, choć kolekcjonerem numizmatów(na szczęście?)nie zostałem.

      Usuń
  3. "...choć kolekcjonerem numizmatów(na szczęście?)nie zostałem" - A dlaczego "na szczęście"? Ja właśnie w bardzo podobnej sytuacji stałem się kolekcjonerem numizmatów. I wcale nie jest mi z tym źle. :-)

    OdpowiedzUsuń