Sacrum i profanum

Istotą robienia zdjęć nie jest tylko czysta dokumentacja rzeczywistości. Zdjęcia nie mówią prawdy o otaczającym nas świecie - w pewnym sensie są zawsze "tylko" wizją osoby naciskającą spust migawki w odpowiednim miejscu i chwili. Nawet policjant fotografujący wypadek na autostradzie, kieruje się w doborze kadrów "dobrem śledztwa" i fotografuje przyjmując określony z góry punkt widzenia. Z drugiej strony oczekiwania odbiorców są wyraźnie i jasno sprecyzowane - zdjęcie musi do nich przemawiać, inaczej będą je postrzegać jako nudne i nieciekawe. Jeśli ukryty zamysł nie jest czytelny na pierwszy rzut oka, zdjęcie opatrujemy tytułem, albo dodatkowym tekstem. Zabawny tytuł może niekiedy ożywić teoretycznie zupełnie nieciekawe zdjęcie bawiąc się grą znaczeń. Piszę o tym wszystkim, bo poszukując tematu, często zadaję sobie pytanie: po co akurat fotografować to czy tamto? Wiele ujęć sobie "odpuszczam" bo nie widzę w nich potencjału. Doszło do tego, że od pewnego czasu przyglądam się rzeczywistości fotograficznie. Patrzę, analizuję, wyszukuję ukryte znaczenia, bawię się formą jakbym non-stop miał przy oku aparat. Zapamiętuję miejsca i sytuacje i świadomie do nich później powracam, choć nie zawsze jest to możliwe.

Maj 2012. Warszawa. Śmietnik na podwórzu starej kamienicy Al. Solidarności 145 (przed wojną Leszno 73). Fot. blogowsky

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz